1,5 K views, 24 likes, 20 loves, 7 comments, 5 shares, Facebook Watch Videos from Schronisko dla Zwierząt w Kaliszu - strona wolontariatu: #Nie bój się adoptować psa ze schroniska # GORDON #
Jej oczy napotkały moje, kiedy szła korytarzem, patrząc z niepokojem na woliery. Natychmiast poczułem jej potrzebę i zdałem sobie sprawę, że muszę jej pomóc.Machnąłem ogonem, niezbyt aktywnie, żeby się nie bała.Kiedy zatrzymała się przy mojej budzie, zasłoniłem jej wzrok przed drobnym wypadkiem, który wydarzył się z tyłu mojej klatki.Nie chciałem, żeby wiedziała, że
Wybór Jane padł na psa niezwykle podobnego do jej zwierzaka. Tak więc w domu pojawiła się wesoła i dociekliwa Dixie. Szybko znalazła podejście do bardziej powściągliwego i skromnego Diego. Psy są nierozłączne i razem świetnie się bawią. Nawiasem mówiąc, ich podobieństwo ponownie skłoniło Jane do zwrócenia się do testów DNA.
W tym tygodniu ma zapaść wyrok przeciwko gospodarzowi ze Stawiszyna, który wziął ze schroniska amstaffa i przez kilkanaście tygodni nie karmił. Zakopa
Ogłoszenie grzecznościowe. ***** Udostępniając możesz uchronić pieska przed bidulem. Prosimy o pomoc w poszukiwaniach
– Ludzie przywiązują zwierzęta do płotów, do drzew nad Wisłą, w lesie. Albo wyrzucają pod schroniskiem z jadącego samochodu. Albo na terenie miasta w kartonie można znaleźć szczenięta pod śmietnikiem. Osoba odpowiedzialna, jeśli ma psa i nie może być dalej jego właścicielem, powinna samodzielnie znaleźć mu kolejnego opiekuna. Oddawanie zwierzęcia, również do
. [quote name='kendo-lee']Amstaffów,pit bulli i [I][B]bullterierów[/B][/I] nie wolno tam trzymać,[/quote] [COLOR=DarkSlateGray]przepisy defry nic nie mówią o bullterrierach, tylko: pit bull (+ american staffordshire terrier), japanese tosa, dogo argentino, filo brasileiro - i nie rasowce tylko każdy pies w typie... przepisy są jasne, dostępne w necie dla każdego teraz to chyba tylko bieganie po prawnikach zostało, twoje szczęscie chyba w tym, że pies, jak piszesz, nie jest agresywny, to ci może pomóc... ale zdaj sobie sprawę, że oni działają według prawa, więc to ty musisz sie postarać, żeby coś zrobić a nie oni udowodnić tobie, że pies jest zagrożeniem... i tak chyba jest łatwiej teraz niż z 10 lat temu... [COLOR=DarkGreen][B]karjo[/B][/COLOR] - z ta agresją to tak różnie, w pl znałem conajmniej kilka lelkowatych, przylepnych ast/apt, po dwóch tygodniach tutaj moja krowa została na ulicy zaatakowana przez jakiegoś agresywnego mieszańca a właściciel był chyba nawalony bo po pierwszym pociągnięciu przez psa znalazł się na poziomie gruntu... oczywiście nie zrobił nic, nawet słownie... [/COLOR]
fot. Adobe Stock, nuzza11 Właściwie to chciałam mieć małego pieska, takiego, którego zawsze można wziąć na ręce i wejść z nim do sklepu. Ale kiedy kolega Michała ogłosił, że jego labradorka się oszczeniła i maluchy szukają nowych domów, dałam się namówić na wizytę u szczęśliwej psiej mamy i jej właścicieli. – Ten jest zarezerwowany – powiedział Patryk, kolega mojego narzeczonego, gdy wzięłam na ręce jednego z siedmiu szczeniaków. – Zainteresowała się nim fundacja szkoląca psy pracujące z niewidomymi. Labradory są fantastycznymi opiekunami, wiedziałaś o tym? Wiedziałam, bo kiedyś czytałam książkę o psach towarzyszach osób niepełnosprawnych. Ta rasa ma wiele cech, które są szczególnie cenione przy tresurze psów do pomocy ludziom: cierpliwość, podatność na naukę, brak agresji i coś, co Patryk nazywał „wysokim poziomem psiej empatii”. – Zobacz tego – podał mi kolejne szczeniątko. – On dosłownie potrafi czytać w myślach. Ma siedem tygodni, a już odgaduje, kiedy człowiek ma ochotę się z nim bawić, a kiedy nie. Nie narzuca się, jak inne. Kiedyś będzie świetny jako towarzysz dla dziecka. Tu spojrzał na mnie i Michała znacząco, a my jak na komendę przewróciliśmy oczami. Póki co, nie planowaliśmy dziecka, a jedynie psa I to malutkiego, takiego, co zmieściłby się w damskiej torebce. W żadnym razie nie tak dużego jak labrador. – Bierzemy go! – oznajmiłam narzeczonemu godzinę później. I tak Irys wprowadził się do naszego mieszkania. rzeczywiście, miał niezwykły dar odgadywania naszych myśli – a przynajmniej tak to wyglądało. Pomimo że nie poddaliśmy go żadnej specjalnej tresurze, sam wiedział, kiedy może koło nas radośnie biegać i skakać, a kiedy lepiej dać spokój i tylko grzecznie czekać na swoją porcję pieszczot. Był łagodny i inteligentny Wystarczyło kilka razy coś powtórzyć, a zaczynał kojarzyć polecenie z oczekiwaniami człowieka. Do tego widać było po nim rodowód sięgający kilku pokoleń wstecz; Irys był przepięknym psem o proporcjonalnej sylwetce, szlachetnej linii głowy i jedwabistej, złocistej sierści. Mnóstwo osób komplementowało go podczas spacerów, niektórzy prosili o kontakt do hodowli, z której pochodził. – Michał, po co bierzesz psa na zakupy? – denerwowałam się, kiedy narzeczony zapinał Irysowi obrożę przed wyjściem do sklepu. – Jak go przywiążesz przed wejściem, to jeszcze ktoś go ukradnie! Oczywiście Michał śmiał się z moich obaw. Twierdził, że po pierwsze, będzie widział psa przez szybę, a po drugie, kto by kradł psa, skoro przed sklepem ludzie zostawiają rowery? Najczęściej jednak to ja wychodziłam z Irysem. Uwielbiałam zabierać go nad rzekę, gdzie hasał po skarpie, kopał doły i straszył mewy głośnym szczekaniem. Czasami spotykałam tam rodziny z dziećmi Patryk miał rację, że Irys byłby świetnym przyjacielem każdego szkraba. Mój pies był zachwycony, kiedy za moim pozwoleniem głaskały go przygodnie spotkane dzieciaki. Podawał łapę, przytulał się do nich, a one niemal zapominały oddychać z ekscytacji. któregoś upalnego dnia byłam na spacerze sama z Irysem, kiedy zadzwoniła moja mama. Skarżyła się, że od tej spiekoty bardzo źle się czuła, i chciała, żebym zawiozła ją do przychodni. Siedząc w cieniu i rozkoszując się chłodem bijącym od rzeki, usiłowałam wytłumaczyć mamie, że lekarz niewiele poradzi na jej zmęczenie upałem, ale się uparła. Zawołałam więc Irysa, niestety mokrego od brodzenia w wodzie i zapakowałam go do samochodu. – Przyszłaś z psem?! – zdziwiła się mama na nasz widok. – Jest potworny upał, nie mogę go zostawiać w samochodzie – wyjaśniłam. – Musi zostać u ciebie w domu, kiedy cię zabiorę do przychodni. Niestety, mój pomysł spotkał się z protestem Irys był brudny, miał ubłocone łapy, a mama wręcz obsesyjnie dbała o swoje kremowe dywany i niedawno pomalowane ściany. Kategorycznie oświadczyła, że pies w tym stanie nie może zostać w jej domu. Jednocześnie nie chciała słyszeć o rezygnacji z wyprawy do przychodni, tłumacząc, że martwi się o swoje ciśnienie i serce. Chcąc nie chcąc, zapakowałam z powrotem psa do samochodu i zawiozłam mamę tam, gdzie chciała. Oczywiście musiałam z nią wejść i pomóc jej przy zdobyciu numerka do lekarza i tu był pewien problem. – O co ci chodzi? – mama już się niecierpliwiła. – Po prostu przywiąż go przed wejściem. Przecież się nie urwie. Zostawiłam więc Irysa w cieniu, obiecując mu, że wrócę lada moment. Pół godziny później, kiedy wreszcie usadziłam mamę we właściwej kolejce, wyszłam przed budynek i… – Nie ma go! Ktoś go odwiązał i ukradł! – wrzeszczałam do telefonu, biegając po okolicy i nawołując Irysa. – Tak, Michał! Szukałam i pytałam! Nikt go nie widział! Ktoś go ukradł! Wiedziałam, że to się stanie, po prostu wiedziałam! Narzeczony zwolnił się z pracy i przyjechał pomóc w poszukiwaniach. Nic to nie dało. Uparłam się, żeby zgłosić sprawę na policję, na wypadek, gdyby złodziej odezwał się do nas z żądaniem okupu za czworonoga. Na komendzie przyjęto zgłoszenie bez zdziwienia Pani aspirant poinformowała nas, że kradzieże rasowych psów zdarzają się co kilka tygodni. Ginęły zwłaszcza łagodne, ufne psy, które ktoś o złych zamiarach mógł łatwo zabrać ze sobą. Policjanci mieli już nawet wypracowany schemat postępowania. – Przychodnia ma monitoring, przejrzymy nagrania i damy państwu znać – usłyszeliśmy. Nie wierzyłam jednak, że policja znajdzie naszego Irysa. Nawet jeśli dowiedzą się, że ktoś go odwiązał, to co z tego? Jak namierzą złodzieja? Kiedyś mojej znajomej ktoś ukradł wózek dziecięcy, taki za ponad dwa tysiące złotych, wszystko nagrało się na kamery osiedlowego monitoringu, ale nic z tego nie wynikło. Widać było na nich, jak chłopak w kapturze kradnie wózek i co z tego? Nigdy nie znaleziono ani wózka, ani złodzieja. – Pani Marzena? – zapytał kobiecy głos przez telefon kilka tygodni później. – Dzwonię z komendy rejonowej. Mamy informację o pani skradzionym psie. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Okazało się, że policja przejrzała nagrania sprzed przychodni, ale faktycznie, niewiele to dało, bo złodzieje – para młodych ludzi – pochylali się tak, żeby ukryć twarze. Na szczęście jednak to nie było ich pierwsze ani ostatnie przestępstwo i ponad miesiąc później chłopak wpadł na gorącym uczynku w galerii handlowej. Policjanci porównali zapisy z monitoringu i odkryli, że poza skokiem na sklep z elektroniką, złodziej miał na sumieniu również kradzież Irysa! – Więc dobra wiadomość jest taka, że wiemy, komu sprzedali państwa psa – zaczęła pani aspirant. – A zła taka, że będą mogli go państwo odebrać dopiero po zakończeniu postępowania. Okazuje się, że złodzieje podrobili dokumenty i certyfikat Związku Kynologicznego, a my musimy teraz wykazać, że numer na chipie wszczepionym psu różni się od tego w fałszywych papierach. Ale postaramy się, żeby pies szybko do państwa wrócił. No, chyba że nowi właściciele zrozumieją sytuację i wyrażą zgodę, żeby zabrali go państwo przed zakończeniem czynności. Oczywiście poprosiliśmy o to, żeby policja wystąpiła w naszym imieniu z taką prośbą. Zakładaliśmy, że ludzie, którzy kupili w dobrej wierze Irysa, kiedy dowiedzą się, że pies został ukradziony, sami zechcą go nam oddać. Po dwóch dniach dostaliśmy kolejny telefon z policji. – Ci państwo, którzy kupili psa od zatrzymanych, chcą się z państwem skontaktować w sprawie zwrotu – powiedziano nam. – Podać adres? Okazało się, że nowi właściciele Irysa mieszkali w sąsiednim województwie. Telefon odebrała młoda kobieta o zmęczonym, zrezygnowanym głosie. Czuło się, że cała sprawa bardzo ją przygnębiła. Na pewno nie tego spodziewała się, kupując pięknego, ułożonego psa w promocyjnej cenie od „hodowcy”, który ogłosił się ze sprzedażą na portalu internetowym. Pojechaliśmy tam. Nawigacja kazała nam się zatrzymać w dzielnicy domków jednorodzinnych, przed białym sześcianem, który ożywiały jednie kolorowe firanki w oknach. Już po pierwszym dzwonku domofonem, w drzwiach pojawiła się kobieta, mniej więcej w moim wieku, z miną wyrażającą to samo przygnębienie, które wyczułam podczas rozmowy telefonicznej. – Gdzie on jest? Może go pani zawołać? – natychmiast po wymianie „dzień dobry” przeszłam do sedna. Tak strasznie tęskniłam za Irysem! Chciałam go natychmiast przytulić, poczochrać za uszami, dać mu się przewrócić i nie puścić go z objęć przez całą drogę do domu! – Jest w ogrodzie, za domem… – głos kobiety był cichy, zrezygnowany. – Z moim synkiem, Kosmą. To dla niego kupiliśmy Boba. Przepraszam, Irysa, zgadza się? Ale Kosma nazwał go Bob… On… on bardzo pokochał tego psa… – Rozumiem, my też bardzo go kochamy – przerwałam jej. – Wiem, że państwo stracili pieniądze w tej oszukańczej transakcji i bardzo państwu współczuję, ale my też jesteśmy ofiarami. Mamy tego psa od trzech lat, to członek naszej rodziny i przyjechaliśmy, żeby zabrać go do domu. Policja twierdzi, że prawdopodobnie uda się odzyskać pieniądze od złodziei. Kupi pani synowi nowego psa. A teraz, czy może pani zawołać Irysa? Zamiast spełnić moją prośbę, zamknęła oczy i objęła się rękoma, lekko kołysząc. W tej chwili do pokoju wszedł jej mąż, wysoki, uśmiechnięty facet, mocno uścisnął nam dłonie na przywitanie. Kiedy jednak dowiedział się, po co przyjechaliśmy, jego uśmiech zgasł, a ciało jakby zwiotczało. A potem objął żonę, jakby spotkała ich jakaś tragedia. Michał i ja nic nie rozumieliśmy Przecież mieli Irysa tylko przez kilka tygodni. Nawet jeśli bardzo się do niego przywiązali, to przecież chyba rozumieją, że on nie należy do nich. No i kupią sobie nowego labradora, mogą mieć nawet identycznego! – Chodzi o to, że nasz synek… – zaczął pan Paweł – jest dzieckiem autystycznym. Ma sześć lat, jest poddawany nieustającej terapii sensorycznej, pracują z nim psychologowie i logopedzi… A do zeszłego miesiąca mówił zaledwie kilkanaście słów. Wiedzą państwo, czym jest autyzm? Dziecko nie patrzy w oczy, denerwuje się z powodów, których nie rozumiemy, tkwi zamknięte w swoim świecie, w którym jest straszliwie samotne… A my, rodzice, nie możemy mu pomóc, często nawet nie możemy się z nim porozumieć. Kosma dużo krzyczał, nienawidził dotyku, praktycznie w ogóle się nie komunikował… W tym momencie coś mignęło za oknem. Równocześnie usłyszałam dziecięcy głosik wołający: – Bob! Daj! Przez trawnik przebiegł znajomy złocisty kształt i serce ścisnęło mi się ze wzruszenia. Chciałam wybiec na taras i zawołać mojego Iryska, ale w tym momencie zobaczyłam chłopczyka, który podążał za psem. Był duży jak na sześć lat. Poruszał się jakby trochę sztywno, niepewnie, nie patrzył przed siebie, tylko nisko pochylał głowę, koncentrując się na swoich stopach. A potem podbiegł do niego Irys i chłopiec wziął od niego piłkę. Coś powiedział, ukląkł i pogłaskał psa. Rzucił jeszcze raz, wołając: „Bob, daj!”. – W ciągu tych kilku tygodni, kiedy pies jest u nas, syn zrobił większe postępy niż podczas pięciu lat terapii – powiedziała cicho matka chłopca. – On do niego mówi. Do nas nie, do psa tak. Przytula go, chociaż od nas ucieka. Patrzy mu w oczy, uśmiecha się… Codziennie muszę myć Bobowi łapy, bo Kosma uparł się, że muszą spać razem w łóżku. Wie pani, dziecku z autyzmem naprawdę trudno jest wytłumaczyć, że czegoś nie powinno się robić… Ono nie rozumie, zaczyna krzyczeć, cierpi… Przełknęłam ślinę. Już rozumiałam, dlaczego ci ludzie mieli takie przygnębione miny. Policjanci powiedzieli im, że prawo jest po naszej stronie. Mają oddać psa i już. Może odzyskają pieniądze, tylko co im po pieniądzach? – Nie wiemy, jak Kosma zareaguje, kiedy Bob zniknie z jego świata. Kiedyś stłukł się jego kubek. Pił napoje tylko z niego, więc wyobrażają sobie państwo, co działo się później. Dostał szału, zaczął uderzać głową w ścianę. Takie dzieci muszą żyć w stałym, przewidywalnym otoczeniu, każda zmiana to dla nich szok i potworny stres… Żona kiedyś przez kilka miesięcy musiała chodzić w niebieskiej sukience, bo Kosma wpadał w szał, kiedy włożyła inną. Taki atak płaczu i rzucania się trwa nieraz kilka godzin. Rozumieją państwo? Z powodu koloru sukienki albo kubka. Nie umiemy sobie wyobrazić, co Kosma zrobi, kiedy zniknie Bob. Poczułam łzy pod powiekami Za oknem nadal biegał mój ukochany Irys, za nim szedł powoli, w skupieniu autystyczny chłopiec, dla którego pies był najlepszym przyjacielem i terapeutą. Chłopiec, który nigdy nie zrozumiałby, dlaczego ukochany pies zniknął z jego świata. Który cierpiałby po tej stracie dużo bardziej niż my, ludzie dorośli i zdrowi. – Może zgodziliby się państwo na sprzedaż…? – zapytała cicho kobieta. – My zapłacimy każdą cenę… Naprawdę każdą… Michał mnie objął, kiedy pokręciłam głową. Wiedziałam, że decyzja należy do mnie. Narzeczony wsparłby mnie, cokolwiek bym wtedy odpowiedziała. – Nie zabierzemy Irysa – wyszeptałam ze ściśniętym gardłem. – Proszę tylko zabierać go czasem nad rzekę, lubi brodzić w wodzie i szczekać na mewy… W samochodzie rozpłakałam się na dobre Szlochałam, patrząc na dom, za ogrodzeniem którego biegał mój kochany pies, który już przestał być mój. Michał chciał od razu zabrać mnie do innej hodowli, ale odmówiłam. Nie chciałam kolejnego labradora, który już zawsze przypominałby mi o Irysie. Nie wiedziałam, czy w ogóle jeszcze będę chciała mieć psa. Bałam się, że nie zdołam pokochać kolejnego czworonoga. Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie dawno niewidziana koleżanka. Wyjeżdżała za granicę i szukała domu dla swojej bokserki. Była w panice, bo nikt nie chciał dużego psa. Miała wyjazd za pięć dni i wyglądało na to, że jedynym wyjściem będzie oddanie suni do schroniska. – Ona tego nie przetrwa… – niemal płakała w słuchawkę. – Całe życie spała na fotelu obok mojego łóżka, uwielbia się przytulać, jest taka uczuciowa… Co ja zrobię? Nie mogę jej zabrać do Australii, ale schronisko to dla niej jak wyrok więzienia… Wzięliśmy Ritę nie po to, żeby wypełnić pustkę po Irysie, ale żeby nie trafiła do piekła. Mieszka z nami już czwarty rok. Też uwielbia szczekać na mewy nad rzeką i jest niezwykle przywiązana do naszej trójki. Trójki, bo prócz Michała i mnie Rita ma do kochania jeszcze Jankę, naszą półtoraroczną córeczkę. Patrząc na te dwie cudowne istoty, nie wyobrażam sobie, żeby Janka mogła nie mieć takiej przyjaciółki jak Rita. Ten pies urodził się, żeby moja córka uczyła się chodzić, trzymając jej grzbietu i zasypiała z rączką zwisającą z łóżka i dotykającą jej uszu. Czasami myślę o Kosmie, który dzięki swojemu labradorowi lepiej funkcjonuje w obcym i często przerażającym go świecie. Potem patrzę na Jankę i widzę dziewczynkę z miłością wtulającą się w swoją bokserkę. Może tak to miało być? Może przeznaczeniem Irysa było otworzenie na świat autystycznego dziecka, a Rity… no cóż… przeznaczeniem Rity jak na razie jest chyba bycie strażniczką energicznej małej dziewczynki. Ale już niedługo pewnie będę ciągle słyszeć „Rita, aport!”, a potem czeka je dalsze wspólne poznawanie świata. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale myślę, że dobrze się stało, jak się stało. A na pewno tego zdania jest Janka, właśnie z uczuciem całująca Ritę w szyję! Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Niedawno poinformowaliśmy was o największej interwencji w Polsce, która została zainicjowana przez Pogotowie dla Zwierząt. Kilka dni później pisaliśmy również o kolejnych sukcesach wnikliwej kontroli w mazurskim schronisku, które nazywano mordownią. Teraz Pogotowie dla Zwierząt zaapelowało o pomoc – brakuje rąk do pracy, kończą się także „możliwości i miejsca”, dlatego pilnie poszukiwane są domy tymczasowe lub stałe dla uratowanych psiaków. Jeśli tylko chcesz, a twoja sytuacja ci na to pozwala, też możesz pomóc psom ze schroniska w Radysach! Jak? Szczegóły poniżej. Potrzebna pomoc w schronisku w Radysach Pogotowie dla Zwierząt w dramatycznym apelu prosi o pomoc dla prawie tysiąca psów, które nadal przebywają w Radysach i zostały bez opieki. Pracownicy schroniska zapowiedzieli bowiem, że nie będą zajmować się tymi zwierzętami. Informowałem Państwa, że tu panuje w miarę zgoda, kończymy powoli prace przy identyfikacji zwierząt. Stała się tragedia (…). Zostaliśmy tutaj tak naprawdę sami, bez pracowników do obsługi schroniska, odcięto wodę, psy pozbawiono karmy, zabierane są z boksów wiadra (…). Prawie tysiąc zwierząt, które tutaj jeszcze przebywa, zostało bez opieki – informuje Grzegorz Bielawski, inicjator całej dla Zwierząt musi teraz zaopatrzyć schronisko w niezbędne rzeczy – miski, karmę, akcesoria dla psów. Brakuje im jednak najważniejszego – nie mają rąk do ktoś z was ma czas, bo są wakacje. Jeśli ktoś nie ma co ze sobą zrobić, zapraszamy do Radys, do schroniska. Zapewniamy nocleg, wyżywienie i zwrot kosztów podróży. Pracujemy w schronisku od 6:00 do 22:00. Zapraszamy wolontariuszy z całego kraju! – zachęca Bielawski. Jak pomóc psom ze schroniska w Radysach? Możesz pomóc na kilka sposobów – zgłosić się jako wolontariusz, zaadoptować na zawsze lub dać dom tymczasowy uratowanemu psiakowi, zapewnić pomoc rzeczową bądź wesprzeć zbiórkę finansowo. 1. Jeśli chcesz pomóc psom ze schroniska w Radysach i zgłosić się do pomocy jako wolontariusz, napisz na adres mailowy: [email protected] lub skontaktuj się z Pogotowiem dla Zwierząt telefonicznie: 513 569 791. 2. Masz możliwości, przemyślałeś decyzję i chcesz dać nowy dom jednemu z nich? Napisz na: [email protected], wyślij wiadomość prywatną: lub skontaktuj się telefonicznie: 535 253 002. 3. Potrzebna jest również pomoc rzeczowa: miski, karma, smycze, obroże, szelki. Akcesoria można wysyłać na adres: Pogotowie dla Zwierząt, Sekłak 15, 07-120 Korytnica, z dopiskiem „Radysy”. Powstała też grupa na Facebooku „RADYSY TRANSPORT POMOC”, na której na bieżąco pojawiają się informacje, jakie rzeczy są potrzebne. Organizowane są tam również grupowe transporty wolontariuszy do Radys. 4. Jeśli chcesz wesprzeć największą interwencję w Polsce finansowo, kliknij TUTAJ. Więcej informacji będzie można niebawem uzyskać na specjalnie utworzonej stronie: która jak na razie jest w budowie. źródła: | zdjęcie główne: Podziel się tym artykułem:
Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Witam, Już jutro "ten" dzień. Jadę po nią... W niedziele pierwszy raz ją zobaczyłam i ... kurna zakochałam się :-) Niestety jest przed sterylizacją, więc do wzięcia dopiero za dwa tygodnie. Myślę o niej codziennie, o tym jak jej źle, zimno, jaka jest nieszczęśliwa. Wieczorami leżąc w łóżku wyobrażam sobie, jak juz niedługo będzie mogła zasypiać przy mnie :-) (oj rozpieszczę ją, rozpieszczę ;)... Zadzwoniłam dzisiaj. Sterylizacja ma się dzisiaj odbyć. Do tego 12 dni rekonwalescencji...rany, jak długo. Zdecydowałam, że pojadę po nią jutro, a na sterylizację przyjadę za miesiąc. Wolę, żeby po zabiegu dochodziła do siebie w domu niż tam. Fryzjer już zamówniony. Będziemy ją doprowadzać do ładu i składu bo pod tym zaschniętym błotem i brudem kryje się piękny bernardynowaty pies. Imię też już mam: NANA (podobna jest do tego psa z Piotrusia Pana, Nany). Ukradła moje serce podejściem do moich dzieci. Zaczęła się do nich tulić, łasić. Od razu pokazała, że będzie dobrą Naną! Spacer po schronisku okazał się zbędny, wiedziałam, że to ONA. Nie będę mogła dzisiaj zasnąć, taka jestem przejęta :-) To była taka krótka historia mojej Nany. Teraz pytanie do Was: Suka ma 3 lata. Jest duża, kiedyś ktoś z jej przodków był bernardynem. NIe oznacza to jednak, że jest potężna. Wysoka tylko, sierści troche jest, ale nie tak bardzo dużo. W schronisku jest od półtora miesiąca. NIe wiadomo co działao się z nią wcześniej. W schronisku je wszystko to, co wrzucą jej do miski. A w domu? Jaką karmę kupić? Jakie są preparaty do nabłyszczania sierści, tzn. do tego aby ją wzmocnić i żeby wyglądała nie jak po schronisku? Jakieś rady? porady? (nie radźcie mi tylko, żeby nie dopuszczać jej do łóżka, bo i tak nie posłucham - będzie rozpieszczana i już!) Wielkie dzięki za odzew. Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Też mamy psiaka ze schroniska i cieszę się gdy ktoś też się na to decyduje. Kenzo (tak się wabi) dostaje sporo gotowanego jedzenia na przemian z suchą karmą (kupujemy Purinę) fakt jest dość droga ale po niej ma fantastyczną sierść i nie potrzeba już żadnych innych preparatów. On jest mniejszym psem i karma wystarcza mu na dłużej. Aha i nie dokarmiamy go między posiłkami. Nawet gdy robi słodkie, psie, maślane oczka :) Poza tym jeśli Twoja Nana będzie miała dużo miłości i spacerów, gdy dojdzie do siebie po zabiegu to nie będzie jej potrzebny żaden preparat, sama wyzdrowieje i będzie wspaniałym wdzięcznym przyjacielem :) Pozdrawiam :) Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) ja tez przyjęłam, około 4 letnia sunie ze schroniska. mała od razu zaakceptowała swój kojec i nie śp;i w łóżku mimo że moja pierwsza spina wychowana z nami od małego śpi ze mną w łóżku. najważniejsze abyś po sterylizacji nie przekarmiła psa bo często suki tyją po sterylizacji - dlatego ja swojej suce daje karmę light bo wiem ze jedna mi się roztyła więc teraz jestem zapobiegliwa. pies na pewno będzie przestraszony i trzeba dać mu dużo czasu ale gdy tylko poczuje że ma u ciebie kochający dom to odwzajemni ci ta miłość Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Jakiś czas temu ,gdy przeprwadziiśmy się z miasta na wieś poszliśmy do schroniska w Sopocie,skąd od dzieciństwa udało mi się wziąć 2 psy. Tym razem ja , mąż i dwójka dzieci nie mogliśmy dojść do porozumienia, jakiego psa chcemy wziąć...i wyjechaliśmy ze schroniska z 3 pasmi:))) Na pewno poradzą w schronisku, czym karmić. Ja daję im 2 raz dziennie jeść, raz suche (ale Purina gardzą), a raz gotowane przeze mnie jedzonko. Jest pewnie wiele preparatów,na pewno poradzi ci wet co stosować, ja dawałam kerabol: Wielkie gratulacje, będziesz miała wielką radość i pociechę z pieska, one są takie wdzięczne i przywiązane do swojego człowieka:)))Magdalena Grzegorzewska edytował(a) ten post dnia o godzinie 16:31 konto usunięte Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Gratulacje decyzji. Od dwóch lat mam moją Sabę, teraz już ma cztery lata, wzięliśmy ją z mężem ze schroniska z Palucha. Nie było łatwo na początku z karmieniem jej, trochę była schorowana, ale teraz jest już NASZA wspaniale oddana i na dodatek kochająca podróże samochodem. Jak koleżanka już wspominała nie każdy pies ze schroniska lubi takie karmy jak Purina czy Royal, ja swojej muszę mieszać suchy pokarm z mokrymi karmami z puszki lu gotowanym mięsem. Na błyszczącą sierść jeste jeden sprawdzony przepis:) do każdego posilku dodajesz łyżkę stołową oliwy lub oleju, poprawia to też dodatkowo metabolizm psa:) Powodzenia!!! Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Szlag mnie trafia! Współpraca ze schroniskiem to współpraca jednostronna! Zadzwoniłam rano, żeby odwołali sterylizację i przesunęli ją na termin późniejszy (za miesiąc). Chcę ja wziąc już jutro, niech się oswaja. P. Dyrektor miła oddzwonić i poinformowac mnie co i jak. O 16 zadzwoniłam ja. ok, rozumiem, miała wiele spraw na głowie ale okazało się, że nie jestem jedyną chętną na tego akurat psa :( Ktoś zapisał się wczesniej, więc musiała się z nim skontaktować. Tylko dlaczego NIKT nie poinformował mnie o tym w niedzielę jak byłam w schronisku! Powiedziała, że zadzwoni o i powie mi czy mam po nią jechać, czy bierze ją ten wcześniejszy zapisany. Jest prawie 20! Znowu mnie olali! Nie rozumiem ich postępowania. Rozumiem, natłok spraw, pilnych, ale przecież ja chcę tylo dać psiakowi dom, nic więcej! Jeżeli tamten człowiek zdecyduje się ją wziąć, nie będę protestować. Na pewno wezmę inego. Ale do cholery jasnej...! Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Nie przejmuj się mam nadzieje, że będziesz jutro mogła zabrać sunię do domu. A najlepiej pojechać tam z samego rana jeśli masz możliwość oczywiście i wyjaśnić całą Misiewicz edytował(a) ten post dnia o godzinie 19:58 Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: Witam, Już jutro "ten" dzień. Jadę po nią(...)cieszę się bardzo jak słyszę, ze kolejne osoby biorą psiny ze schroniska. Ja swoją dostałam, pojechał po nią mój chłopak (bo sama nie odważyłam się jechać do schroniska, bałam sie, ze zabrałabym ze 20 mordek albo w ogóle leżała pod klatakami i płakała,że one tam są!!!:()Sam powiedział, ze się zakochał w niej, że to ona go wybrała:)Jest u nas od 1 września, a w schronisku była od lutego zeszłego roku więc trochę swojego przeszła. Ma 3 lata i jest typowym kundelkiem, coś ma niby z owczarka ale nie zadużo, jest średniego wzrostu i miała wtedy nasmutniejsze oczy na świecie. Odrazu wiedziałam, że będzie miała na imię Lamia:)bała sie wszytskiego...psów innych, ludzi, hałasu, jedzenia, spać nawet się trochę bała przy nas....trwało to miesiąc i stopniowo oswajała sie. A teraz, no coż jakby to okreslic najprosciej..UWIELBIAM JĄ...to najcudowniejszy pies jakiego znam, ona byla nam pisana:)ma w sobie tyle optymizmu psiego, tyle energii a przy tym to naprawde bardzo dobrze ulozony pies, wie gdzie jej poslanie, zostaje grzecznie w domu jak idziemy do pracy i czeka na swoj dlugi, upragniony spacer, na ktorym kazdy pies napotkany to dla niej kompan do zabawy i stad ma juz stale kumpelki i kumpli od biegania po parku:)W domu ciagle domaga sie uwagi, pieszczoch straszny, sam nas zaczepia zeby sie z nia bawiclub tylko chce posiedziec albo polezec obok;)Mamy kosztaniczki z ktorymi o dziwbo zyje w zgodzie. Jakby czula,ze to sa tez wazne dla nas zwierzeta i tylko z ciekawoscia im sie przyglada ale nigdy nie zrobila im krzywdy. Nie bojcie sie brac zwierzakow ze schronika, przy odrobinie dobrej woli i milosci mozna miec przecudowna istote w domu, ktora nie bedzie widziala swiata poza wami:) PS. co do jedzenia to okazalo sie ze jest alergikiem, nie mzoe jesc zarcia z puszek, my kupujemy Acane, w postaci suchej karmy i je to naprzemian z gotowanymi posilkami.>> Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: Szlag mnie trafia! Współpraca ze schroniskiem to współpraca jednostronna! Zadzwoniłam rano, żeby odwołali sterylizację i przesunęli ją na termin późniejszy (za miesiąc). Chcę ja wziąc już jutro, niech się oswaja. P. Dyrektor miła oddzwonić i poinformowac mnie co i jak. O 16 zadzwoniłam ja. ok, rozumiem, miała wiele spraw na głowie ale okazało się, że nie jestem jedyną chętną na tego akurat psa :( Ktoś zapisał się wczesniej, więc musiała się z nim skontaktować. Tylko dlaczego NIKT nie poinformował mnie o tym w niedzielę jak byłam w schronisku! Powiedziała, że zadzwoni o i powie mi czy mam po nią jechać, czy bierze ją ten wcześniejszy zapisany. Jest prawie 20! Znowu mnie olali! Nie rozumiem ich postępowania. Rozumiem, natłok spraw, pilnych, ale przecież ja chcę tylo dać psiakowi dom, nic więcej! Jeżeli tamten człowiek zdecyduje się ją wziąć, nie będę protestować. Na pewno wezmę inego. Ale do cholery jasnej...! Bardzo ci współczuję,ze trafiłaś na takich nieodpowiedzialnych ludzi. Ja bym też pojechała tam z rana i potarała się zabrać pieska. To moje szczęścia. Cyganka odeszła w zeszłym roku, ale jak na psa,który był wielkości owczarka niemieckiego i żył 9 lat w schronisku,to żył podobno długo,bo aż 15 lat. Jak wzielismy je do naszego domu to Cygunia siedziała przy moich nogach,całą drogę patrzyła mi prosto w oczy i leciały jej z oczu było kolejne, to mama i córka. Moja Anka wpadła w panikę , że córka Kubusia jest młodsza i spontaniczna i ktoś ją weźmie, a staruszka mama zostanie w schronisku na zawsze, więc wzięliśmy obie. Ich pani poszła do domu opieki, psiny do schroniska,a rodzinka zamieszkała w domu starszej pani:((( (to stara stronka, trzeba poczekać, aż zdjęcia się pojawią)Magdalena Grzegorzewska edytował(a) ten post dnia o godzinie 22:01 Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Skontaktowałam się z nimi i po godzinie oddzwonili :-) Jeszcze nic nie wiadomo, ale i tak jadę tam jutro. Mam misję, kolejny, niesamowity pies, który się przytula! Autentycznie! Nie tak jak każdy. Ten robi to jak człowiek! obejmuje łapami i kładzie łeb na ramieniu! Jadę zrobić mu jutro zdjęcia, przy okazji porwania Nany do domu ;> i będę szukać mu domu. Tak naprawdę to jest tam kilka psów, spośród ponad 2 000, które mną totalnie owładnęły. Niestety nie mogę zabrac ich wszystkich do domu... Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Mam ją! Jest już wykąpana, wyczesana, piekna. Grzeczna i cudowna :-) Zdjęcia wrzucę jak będę już miała w komputerze. W schronisku zostały jeszcze inne psy... szukam chętnych :-) Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: Szlag mnie trafia! Współpraca ze schroniskiem to współpraca jednostronna! Zadzwoniłam rano, żeby odwołali sterylizację i przesunęli ją na termin późniejszy (za miesiąc). Chcę ja wziąc już jutro, niech się oswaja. P. Dyrektor miła oddzwonić i poinformowac mnie co i jak. O 16 zadzwoniłam ja. ok, rozumiem, miała wiele spraw na głowie ale okazało się, że nie jestem jedyną chętną na tego akurat psa :( Ktoś zapisał się wczesniej, więc musiała się z nim skontaktować. Tylko dlaczego NIKT nie poinformował mnie o tym w niedzielę jak byłam w schronisku! Powiedziała, że zadzwoni o i powie mi czy mam po nią jechać, czy bierze ją ten wcześniejszy zapisany. Jest prawie 20! Znowu mnie olali! Nie rozumiem ich postępowania. Rozumiem, natłok spraw, pilnych, ale przecież ja chcę tylo dać psiakowi dom, nic więcej! Jeżeli tamten człowiek zdecyduje się ją wziąć, nie będę protestować. Na pewno wezmę inego. Ale do cholery jasnej...! co do sterylizacji to zgadzam się ze schronisku. Psy powinny być obowiązkowo kastrowane i sterylizowane - bo tak to ich praca nie miała by sensu. akurat tu się zgadzam ze schroniskiem, że nie wolno wydawać psa bez dokonania tego zabiegu - ludzie do tej pory szczeniaczki kojarzą że słodkimi maleństwami, które na pewno znajdą dom, że suka powinna mieć raz młode a jeśli pies jest rasowy lub rasowo podobny to będą go rozmnażać dla kasy. Ale zgadzam się ze schronisko czasem tak utrudnia sprawę adopcji że nie dziw że tam jest tyle psów - jakiś czas temu protestowałam przeciwko tak długim i żmudnym sprawdzaniu przyszłych właścicieli - teraz to popieram bo sama staram się znajdować domy dla porzuconych beagli i poznałam jak ludzie mogą być okropni. konto usunięte Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Urocze:) gratulacje. Jestem ciekawa fotek:) PozdrawiamMagdalena K.: Mam ją! Jest już wykąpana, wyczesana, piekna. Grzeczna i cudowna :-) Zdjęcia wrzucę jak będę już miała w komputerze. W schronisku zostały jeszcze inne psy... szukam chętnych :-) Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: Mam ją! Jest już wykąpana, wyczesana, piekna. Grzeczna i cudowna :-) Zdjęcia wrzucę jak będę już miała w komputerze. W schronisku zostały jeszcze inne psy... szukam chętnych :-) Suuuuper, wielkie gratulacje:))) Czekam z niecierpliwością na fotki. Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) a powiedzcie mi czym ją podtuczyć? żebra ma wystające i kości miednicy strasznie... NA razie ugotowałam jej gar rosołu, mięso z kurczaka, ryż i marchewke. Dostała miche to wyjadła mięso...;/ konto usunięte Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Nie przejmuj się moja Sabcia też była chuda strasznie jak a wzięłam...poza tym schorowana Widziałam czym są karmione w schronisku, więc sie nie dziwię że tak wyglądają... Szybko przybierze na masie czytając jakie masz dla niej serce...:) Weterynarz zawsze powatarzał mi że gotowany kurczak + ryż jest najbezpieczniejszym posiłkiem więc doskonałe jest to czym ją karmisz, dodaj tylko oliwę do każdego posiłku na lsniaca siersc i dobry metabolizm (na poczatku moja Saba ze stresu przez cztery dni nie chciala sie zalatwiac wiec mam to przerobione:) . Pierwsze uczucie wziecia psa ze schroniska jest niesamowite...pamiętam jak dziś Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: a powiedzcie mi czym ją podtuczyć? żebra ma wystające i kości miednicy strasznie... NA razie ugotowałam jej gar rosołu, mięso z kurczaka, ryż i marchewke. Dostała miche to wyjadła mięso...;/ Magda uważaj z ta duża dawkę jedzenia bo pies nie może od głodowych porcji do wielkiego żarcia przejście od tak bo pies sie przeżre co grozi skrętem kiszek i śmiercią stopniowo zwiększaj mu porcje jedzenia od małej i coraz większą aż do takiej którą powinien dostawać - nie przekarmiaj go bo odchudzenie psa to okropnie trudna walka Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Ona sama sobie dawkuje jedzenie. mało zjada, bo miska stoi cały czas pełna. Wygrzebuje z jedzenia mięso a ryż i marchewkę wypluwa! cwaniara! Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Magdalena K.: Ona sama sobie dawkuje jedzenie. mało zjada, bo miska stoi cały czas pełna. Wygrzebuje z jedzenia mięso a ryż i marchewkę wypluwa! cwaniara! Miska nie powinna stać pełna - np. dlatego, że nie jesteś w stanie kontrolować tego co i ile pies je, nie wiesz, czy otrzymuje wszystko, co jest mu potrzebne + pojawia się problem "psa niejadka", "psa wybrednego". Pies, w okresie rekonwalescencji, a tak rozumiem okres poschroniskowy, powinien mieć 2-3 posiłki o precyzyjnie określonej porze - po spacerze np. Miska pojawia się na 5-10 minut, a potem znika. Jeśli pies nie zjadł - czeka do następnego karmienia po kolejnym spacerze. Proste i bardzo pomocne. Dodatkowo, jest to ważne przy dużych rasach, które z pełnymi żołądkami nie powinny biegać - grozi to wspomnianym wcześniej, a często śmiertelnym w skutkach, skrętem żołądka. Polecam, szczególnie początkującym opiekunom: "Psim zdaniem" - Mrzewińska "Po obu końcach smyczy" - Mrzewińska "Sygnały uspokajające" - Turid Rugaas "Aria, do mnie" - Gałuszka powyższe króciótkie i bardzo przystępne, tanie i naprawdę obowiązkowe. "Kochany pies" - Geller "Pies i człowiek" - Donaldson "Pozytywne szkolenie psów" - Dennison Pierwsze dwie się połyka, trzecia jest idealnym poradnikiem/podręcznikiem - wystarczy wziąć i robić, co każą :)Dominika K. edytował(a) ten post dnia o godzinie 12:48 Temat: WZIEŁAM PSA ZE SCHRONISKA! :-) Dominika K.: Magdalena K.: Ona sama sobie dawkuje jedzenie. mało zjada, bo miska stoi cały czas pełna. Wygrzebuje z jedzenia mięso a ryż i marchewkę wypluwa! cwaniara! Miska nie powinna stać pełna - np. dlatego, że nie jesteś w stanie kontrolować tego co i ile pies je, nie wiesz, czy otrzymuje wszystko, co jest mu potrzebne + pojawia się problem "psa niejadka", "psa wybrednego". Pies, w okresie rekonwalescencji, a tak rozumiem okres poschroniskowy, powinien mieć 2-3 posiłki o precyzyjnie określonej porze - po spacerze np. Miska pojawia się na 5-10 minut, a potem znika. 100% prawda
Psy ze schroniska, koty ze schroniska — kto zdobył się na adopcję zwierzęcia z takiego miejsca, wie, że pupil po przejściach może okazać się wspaniałym przyjacielem. Dzięki różnym akcjom uświadamiającym coraz więcej osób decyduje się na psy ze schroniska. To dobrze, bo w ten sposób nie dość, że robimy coś dobrego i dajemy zwierzęciu dom, to posiadanie psa lub kota ze schroniska ma wiele zalet. Psy ze schroniska to często zwierzęta, które sporo w życiu przeszły. Rzadko są rasowe, mogą mieć problemy ze zdrowiem lub nie znać podstawowych komend, jak ”siad” czy do ”nogi”. Nie zawsze są łatwe do ułożenia. Osoby kierujące schroniskami o tym wiedzą i nierzadko robią, co mogą, żeby choć część swoich podopiecznych jak najlepiej przygotować do ewentualnej adopcji. Nad zwierzętami czuwają także wolontariusze. Nie tylko wyprowadzają je na spacer i pomagają w utrzymaniu czystych klatek, ale także publikują zdjęcia psów i kotów w mediach społecznościowych, by zachęcić do ich przygarnięcia. 1. Wystarczy odrobina chęci, by adoptować zwierzakaJak adoptować psa ze schroniska? Zwierzę ze schroniska powinniśmy adoptować tylko wtedy, gdy będziemy na to gotowi. Decyzja ta musi być przemyślana i odpowiedzialna. Psy ze schroniska, choć zwykle okazują się wspaniałymi kompanami, często wymagają większych nakładów finansowych i cierpliwości niż zwierzęta, które od zawsze mają swój dom. Wiele osób uważa, że skoro schroniska pękają w szwach, to potencjalnych właścicieli zwierzęcia nie powinno się zniechęcać dodatkowymi procedurami adopcyjnymi. Rzeczywiście, dziś adopcja psa czy kota z przytułku trwa z formalnego punktu widzenia nieco dłużej niż kiedyś, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Niestety, wciąż zdarzają się nieodpowiedzialni właściciele, którzy niedługo po adopcji psa zaniedbują swojego pupila, a nawet go porzucają! Procedury adopcyjne mają uchronić biedne stworzenie przed ewentualnym nieodpowiedzialnym zachowaniem przyszłego właściciela. W zależności od schroniska zasady te mogą się od siebie nieco różnić. 2. Masz czas na poznanie pupilaNajpierw następuje pierwsze widzenie ze zwierzakiem, może być to np. krótki spacer. Czasem takich spotkań jest kilka. To czas, kiedy można poznać swojego pupila, zapytać o jego przeszłość, zdrowie i wiek. Dziś wolontariusze znają swoich podopiecznych na tyle dobrze, że z pewnością będą znali odpowiedź na większość twoich pytań. Przy adopcji podpiszesz też formularz zobowiązujący do zapewnienia zwierzakowi opieki weterynarza i godnych warunków do życia. W formularzu powinien znajdować się też punkt, w którym zobowiązujemy się do zwrócenia zwierzaka do schroniska, jeśli nie będziemy mogli się już nim zajmować. 3. Adopcja psa nie kosztuje wiele Ile kosztuje adopcja psa ze schroniska? Czy psy ze schroniska są za darmo? W społeczeństwie wciąż funkcjonuje przekonanie, że procedura adopcji psa ze schroniska nic nie kosztuje. Prawda jest taka, że często kosztuje, ale… właśnie, prawie tyle, co nic. Opłata adopcyjna zwykle waha się od 20 do 200 złotych. To znacznie mniej niż musielibyśmy zapłacić za szczenię w jakiejkolwiek hodowli. Dokładna cena adoptowanego czworonoga zależy od placówki, wielkości psa, jego wieku lub innych czynników. W każdym razie nie są to duże pieniądze, a przecież mamy zyskać przyjaciela na całe życie. Dzięki wzrostowi świadomości społecznej i temu, że coraz więcej osób rozważa adopcję zwierzaka, psy ze schroniska są do niej lepiej przygotowywane niż kiedyś. 4. Psy ze schroniska wiele umiejąNie jest to oczywiście zasadą, ale dzięki zaangażowaniu wolontariuszy, którym zależy na tym, by psiaki jak najszybciej znalazły szczęśliwy dom, zwierzęta ze schroniska są uczone wielu rzeczy. Psy uczą się chodzić na smyczy, poznają podstawowe komendy i co najważniejsze — są oswajane z ludźmi, jeśli tego potrzebują. Oczywiście nie zwalnia to przyszłych właścicieli z wychowywania adoptowanych zwierząt. Może to jednak ułatwić relację psa i potencjalnego właściwie, a w rezultacie przyspieszyć adopcję. Nawet skrzywdzone i nieufne zwierzę bardzo często da się ułożyć i oswoić, jeśli postanowimy nad nim trochę popracować. 5. Psy ze schroniska są bardziej wdzięczne Wiele osób jest zdania, że psy ze schroniska są najwierniejszymi kompanami. Choć trudno potwierdzić tę tezę w sposób naukowy, to ilość osób, która znalazła w zwierzęciu ze schroniska zaufanego przyjaciela, mówi sama za siebie. W końcu nic w tym dziwnego, że zwierzę, które przez wiele czasu nie miało prawdziwego domu, jest bardziej wdzięczne niż pupil, który całe życie dorastał w dobrych warunkach. Kto jest właścicielem psa ze schroniska, wie, jak wiele miłości potrafi okazać adoptowane zwierzę. 6. Psy ze schroniska często są zaszczepione Nie jest to regułą, ale istnieje duża szansa, że psiak, na którego adopcję się zdecydujemy, ma już potrzebne szczepienia, np. przeciwko wściekliźnie i chorobom zakaźnym. W sprawnie zarządzanych schroniskach zwierzę przechodzi nawet całą odprawę weterynaryjną, gdzie określana jest jego kondycja i wiek (jeśli był nieznany). To prawda, że zwierzęta ze schroniska często trafiają tam w różnym stanie i nierzadko mają problemy ze zdrowiem, jednak kwestia odrobaczenia i szczepień często rozwiązywana jest na miejscu, przed adopcją. 7. Psy ze schroniska często są wysterylizowane/kastrowaneSterylizacja/kastracja psa to dość kosztowny i często konieczny zabieg. Na szczęście w wielu schroniskach zwierzęta sterylizuje się na miejscu. W przeciwnym razie jest duże prawdopodobieństwo, że w formularzu adopcyjnym będziemy musieli się pisemnie zobowiązać do zapewnienia pupilowi tego zabiegu na nasz koszt. 8. Wychowywanie psa ze schroniska może przynieść wiele satysfakcji Może wydawać się, że wychowanie psa ze schroniska wiąże się z ciężką pracą, bo przecież nie zawsze adoptujemy ze schroniska szczeniaka, którego zachowanie możemy kształtować niemal od zera. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy próbować, bo nawet najstarszy czworonóg potraf bardzo się zmienić, gdy w końcu znajdzie własny dom. Jak opiekować się psem ze schroniska? Przede wszystkim — daj mu czas. Twój nowy przyjaciel może mieć za sobą wiele trudnych chwil i traumatycznych przeżyć. Sam pobyt w schronisku mógł być dla niego bardzo stresujący. Chociaż internet jest pełen filmów, gdzie zaadoptowany pies jest radosny i ufny od pierwszego momentu spotkania ze swoim nowym właścicielem, pamiętajmy, że bywa różnie. Nie ma niczego dziwnego w tym, że zwierzę będzie czuło się nieco zagubione i zdezorientowane na samym początku. Nagradzaj psa, gdy przychodzi na zaufanie, mów do niego łagodnym, spokojny tonem, zadbaj o rytuały, które pomogą mu ”wejść w rytm”. 9. Możesz odmienić życie starszego psa Schroniska pękają w szwach. Przebywa w nich także wiele starszych psów, mających 10 lat i więcej. To przykre, ale niestety prawdą jest, że im starszy jest pies, tym mniejszą ma szansę na adopcję. Historie takich zwierząt są różne i często bardzo smutne. Stary pies może trafić do schroniska np. przez śmierć właściciela, zgubić się i przez to utracić wieloletni dom albo przeciwnie — od lat szczenięcych przebywać w schronisku i nie znać innego życia. Jak wychować psa ze schroniska, który ma już swoje lata? Bądź cierpliwy i wyrozumiały, jeśli okaże się, że psi staruszek jest wystraszony i czuje się niepewnie. Nie oczekuj od niego sprawności i kondycji młodego psiaka, ale też zadbaj o to, by nie popadł w apatię. Postaraj się, by miał spokojne, ale urozmaicone życie. Zabieraj go na spacery, zadbaj o to, by miał własne zabawki. Jeżeli ma problemy z utrzymaniem czystości, spróbuj zmienić ten przykry nauczyć psa ze schroniska czystości?Jak nauczyć psa ze schroniska czystości? O ile to możliwe, spróbuj nie dopuścić do tego, by pies załatwił się na dywanie, ale oczywiście nie załamuj rąk, gdy to się zdarzy. Za każdym razem, gdy spełni swoje fizjologiczne potrzeby na spacerze, powinien zostać pochwalony i nagrodzony smakołykiem. Możesz też spróbować zabrać go w bardziej ustronne miejsce, gdzie nie będzie się stresował, a potem do niego wracać. Pies zrozumie, po co tu przyszliście i szybciej nauczy się załatwiać swoje potrzeby poza domem. Wiele osób zastanawia się też, kiedy wykąpać psa zabranego ze schroniska. Prawdę mówiąc, jeżeli sytuacja nie jest nagląca, warto poczekać z kąpielą przynajmniej ok. tygodnia, kiedy zwierzę już się nieco oswoi. Jak wykąpać psa ze schroniska? Kiedy zwierzę już nas pozna, kąpiemy je tak samo, jak każdego czworonożnego pupila, zabezpieczając oczy i uszy i używając odpowiedniego preparatu do sierści. 10. Możesz adoptować szczeniaka lub młodego psa Do schroniska trafiają też oczywiście bardzo młode psy, nawet szczenięta. Zwykle nie przebywają tam długo i szybko są adoptowane. Szczeniak nie zdąży zaznać w pełni trudów schroniska i można rozpocząć jego wychowanie niemal od zera. Na takie rozwiązanie warto się zdecydować, gdy nie mamy wcześniejszego doświadczenia ze zwierzętami. Młody, ale odrośnięty pies jest z kolei pełen sił i energii, wiec jest duże prawdopodobieństwo, że będzie miał ochotę na długie spacery i zabawy. 11. Psy ze schroniska często są zaczipowane Czipowanie psów jest coraz częściej standardem. Bywa, że zwierzęta czipowane są już w schronisku. To znacznie zwiększa szansę zwierzęcia na zidentyfikowanie i znalezienie właściciela, w razie gdyby pies nam np. uciekł. Schronisko, do którego trafi zagubione zwierzę, skontaktuje się z nami i będziemy mogli je odebrać. Często w takim wypadku będziemy musieli uiścić niewielką opłatę na rzecz schroniska, które przechowało naszego pupila. Ile kosztuje odebranie psa ze schroniska? Zwykle kwota ta wynosi kilkadziesiąt złotych. Czasem zależy to od tego, ile dni przebywał nasz zwierzak w schronisku. 12. Do wyboru do koloru Prawdą jest, że w schronisku przebywają zazwyczaj mieszańce, czyli kundelki. Oznacza to jednak, że każdy z nich jest niepowtarzalny! Wiele psów ze schroniska jest ”w typie” jakiejś rasy, np. owczarka niemieckiego lub labradora. Nierasowy pies też może być pięknym zwierzęciem, mieć nietypowe umaszczenie i ładną posturę. W końcu większość psów na świecie to właśnie kundle!13. Zniechęcisz pseudohodowców Pseudohodowle to prawdziwa zmora naszych czasów. Wiele zaniedbanych zwierząt z takich miejsc trafia również do schronisk. Na szczęście świadomość społeczna na temat tego, skąd biorą się ”rasowe psy bez rodowodu” jest coraz większa. Wielu osób nie stać na zakup rasowego zwierzęcia z uznanej hodowli i wybiera zwierzęta ze schroniska. Dzięki temu pseudohodowle tracą rację bytu. 14. Dasz pozytywny przykład innym Na pewno wiele osób zastanawia się, czy warto adoptować psa ze schroniska. Czas udowodnić im, że jak najbardziej warto! Dzięki twojej postawie inne wspaniałe psy ze schroniska mogą dostać swoją szansę od wcześniej niezdecydowanych na adopcję osób. 15. Nauczysz swoje dziecko empatiiNie ma lepszego sposobu na lekcję empatii i odpowiedzialności u dziecka niż zwierzę w domu. Adoptując zwierzę ze schroniska, sprawiasz, że ta lekcja ma wymiar podwójny. Mamy nadzieję, że teraz już wiesz, dlaczego pies ze schroniska może być wspaniałym przyjacielem i warto podjąć się adopcji takiego zwierzęcia!ZOBACZ ZDJĘCIA: Fot. schroniskach znajdują się młode, jak i stare psy. Fot. ze schroniska to świetny materiał na wiernego zwierzak musi się przyzwyczaić do nowego domu. Fot. też mogą być pięknymi psy są wdzięczne za okazaną im dobroć. ZOBACZ TEŻ:Czy psy mają sny? Mity i fakty na temat snu pupila Koty które nie uczulają. Koty dla alergika – 10 RAS Psy bez rodowodu. 10 ZALET posiadania kundelka
zabrali mi psa do schroniska